Wydawnictwo DRZEWO BABEL

Książka

Liezi. Prawdziwa Księga Pustki - fragmenty

 

Gdy Yang Zhu (1) przejeżdżał przez państwo Song, zatrzymał się w gospodzie na wschód od stolicy. Właściciel gospody miał dwie konkubiny, jedną piękną, drugą brzydką. Do brzydkiej odnosił się z szacunkiem, a do pięknej z pogardą. Mistrz Yang zapytał o przyczynę. Właściciel gospody odpowiedział:

– Piękna przekonana jest o swojej urodzie, dlatego dla mnie nie jest piękna. Brzydka przekonana jest o swojej brzydocie, dlatego dla mnie nie jest brzydka.

– Zapamiętajcie te słowa, uczniowie! – powiedział mistrz Yang. – Postępujcie szlachetnie, jednak wystrzegajcie się przekonania o własnej szlachetności. Gdziekolwiek pójdziecie, czyż spotkać was może brak sympatii?

 

...................................................................................

(1) Yang Zhu był słynnym, legendarnym taoistycznym filozofem okresu Walczących Królestw (481–221 p.n.e.). Nie pozostawił po sobie żadnych dzieł, przypisuje mu się jednak wiele powiedzeń i anegdot, z których większość zawiera właśnie Prawdziwa Księga Pustki.

 

***

 

W stolicy królewskiej domeny Zhou mieszkał pewien bogaty kupiec o nazwisku Yin. Jego słudzy zaczynali pracę przed świtem i pracowali bez wytchnienia aż do zmierzchu. Jeden ze sług, starzec o ciele osłabionym i wycieńczonym ciągłym wysiłkiem, musiał pracować więcej niż inni. Za dnia bez wytchnienia wykonywał swoje obowiązki, stękając i sapiąc, w nocy zaś spał twardym, zasłużonym snem. Co noc, gdy świadomość opuszczała jego umysł, śnił, że jest królem. Stał na czele swojego ludu, kierując sprawami całego królestwa. Przechadzał się i ucztował w pałacowych pawilonach, miał wszystko, czego dusza zapragnie, jego radości nie było końca. Za każdym razem, gdy się budził, był jednak znów tylko służącym. Kiedy inni próbowali go pocieszać w jego ciężkiej doli, mówił:

– Człowiek żyje sto lat. Jego czas podzielony jest równo na dnie i noce. Za dnia, to prawda, ciężko pracuję, jestem biednym sługą. Jednak w nocy jestem królem, którego radość nie zna granic. Więc czy mam na co się skarżyć?

Kupiec Yin wszystkie swoje wysiłki koncentrował na prowadzeniu interesów oraz pomnażaniu rodzinnego majątku. Jego umysł i ciało były przez to wyczerpane. On również spał twardym, zasłużonym snem. Jednak co noc śnił, że jest sługą w majątku. Ciągle popędzany był to tu, to tam, zmuszany do najcięższej roboty, bity i lżony bez opamiętania. We śnie stękał i sapał od późnocy do rana. Myślał, że cierpi na jakąś chorobę, poprosił więc o radę przyjaciela, który rzekł mu:

– Jesteś bogaczem opływającym w dostatki i nikt w okolicy nie może się z tobą równać. W nocy zaś śnisz, że jesteś biednym sługą, poganianym i ciężko pracującym. Oto sprawiedliwość losu! Chcesz zarówno we śnie, jak i na jawie żyć w szczęściu i dostatku? Czy nie prosisz o zbyt wiele?

Gdy kupiec Yin usłyszał słowa przyjaciela, złagodniał wobec sług, mniej przejmował się interesami, a choroba powoli zaczęła ustępować.

 

***

 

Lud miasta Handan świtem pierwszego dnia pierwszego miesiąca księżycowego zwykł przynosić kanclerzowi Jianzi żywe gołębie. Ofiarujących gołębie kanclerz hojnie wynagradzał. Pewien przybysz zapytał o przyczynę.

– Świt pierwszego dnia roku jest świętem uwalniania stworzeń, to gest miłosierdzia – odparł kanclerz.

– Lud wie – rzekł przybysz – że pragniesz uwalniać gołębie, dlatego prześciga się w ich łapaniu, przez co ginie wiele ptaków. Jeśli pragniesz, panie, ratować gołębie, raczej zabroń ich łapania. Z łapania i wypuszczania więcej płynie krzywdy niż pożytku.

– Prawdę powiadasz – przyznał kanclerz Jianzi.