Wydawnictwo DRZEWO BABEL

Książka

Początek życia

 

Trzech mężczyzn dyskutuje, w jakiej dokładnie chwili zaczyna się życie.

– Dokładnie w chwili, kiedy nasienie ojca zapładnia jajo matki – mówi katolik.

– Nie zgadzam się – mówi protestant. – Życie zaczyna się w chwili narodzin. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości.

– Nie macie o tym pojęcia – mówi żyd. – Kiedy dzieci dorosną i wyjdą z domu, a pies zdechnie, wtedy dopiero zaczyna się życie, nie wcześniej.

 

***

 

Tak to jest

 

W amerykańskiej historii z XX wieku występuje dość biedny wieśniak, który codziennie chodzi do pracy w polu ze swoją krową. Jest to zacny człowiek, któremu z trudem udaje się wyżywić żonę i rodzinę. Pewnego dnia niebo się rozdziera, rozpętuje się burza i piorun zabija jego jedyną krowę.

– Ale dlaczego ja?! – woła wieśniak, zwracając się do Boga. – Co ja ci zrobiłem? Dlaczego uderzasz we mnie? Czy nie jestem dość biedny?

Bóg mu nie odpowiada.

Mijają miesiące, lata. Wieśniak, coraz biedniejszy, uprawia swoje pole sam, spracowanymi rękoma. Od czasu do czasu przychodzi pomóc mu żona. Przynosi mu jakieś nędzne pożywienie. Znów burza wstrząsa niebem, piorun przebija chmury i zabija kobietę.

Wieśniak w rozpaczy załamuje ręce i krzyczy, wznosząc oczy ku niebu:

– Ale dlaczego?! Co ci znowu zrobiłem?! Jestem bardzo biedny i bardzo pobożny! Dlaczego trafiłeś moją żonę? Odpowiedz! Co ci zrobiłem?

Rozsuwają się ciemne chmury, pojawia się jaskrawe światło i głos Boga mówi:

– Nic mi nie zrobiłeś. Ale od czasu do czasu działasz mi na nerwy.

 

***

 

Ż̇aba i skorpion

 

Poniższa historia jest pewnie najsłynniejszą z tych, które przekazała nam tradycja afrykańska. Pamiętamy, że Orson Welles opowiedział ją w swoim filmie Pan Arkadin.

Pewien skorpion chciał się dostać na drugą stronę rzeki i zwrócił się do żaby:

– Weź mnie na plecy!

– Mam cię wziąć na plecy? – zdziwiła się żaba. – Chyba nie mówisz poważnie! Przecież cię znam, jeśli cię wezmę na plecy, użądlisz mnie i umrę!

– Nie bądź głupia – odpowiedział jej skorpion. – Nie rozumiesz, że jeśli cię użądlę, to utoniesz, a ja razem z tobą, bo nie umiem pływać?

Oboje dyskutowali tak przez pewien czas i skorpion okazał się tak przekonujący, że żaba zgodziła się przewieźć go przez rzekę. Załadowała go na swój śliski grzbiet, on się go uczepił i popłynęli.

Kiedy dotarli na środek wielkiej rzeki, tam, gdzie jest największa głębia, skorpion nagle ukłuł żabę. Ta, czując, że śmiercionośna trucizna rozchodzi się po jej ciele, zawołała, tonąc i pociągając za sobą skorpiona:

– Widzisz! Mówiłam! Co ty narobiłeś?

– Nic nie poradzę – odpowiedział skorpion, tonąc w mętnych wodach. – Taką mam naturę.

 

Warto odnotować, że ta historia znajduje się już w starych baśniach indyjskich przypisywanych Bidpaïowi. W baśni indyj- skiej mamy jednak żółwia zamiast żaby. Skorpion próbuje żółwia ukłuć, mówiąc, że nie może postąpić wbrew swojej naturze, ale nie potrafi przebić skorupy.

Żółw strofuje go, po czym daje nurka i topi agresora.

 

***

Pustelnik i mysz

 

Zapewne w Indiach narodziła się historia o myszy, opowieść która miała obejść cały świat (przytacza ją Pańczatantra).

Pewien mnich, którego umysł dzięki samotności i umartwie- niom osiągnął niezrównaną moc, medytował z otwartymi dłońmi zwróconymi ku niebu na pustyni, gdzie spędzał swe długie życie.

Sęp, który przelatywał nad nim w przestworzach, upuścił mu do ręki małą szarą myszkę. Pustelnik przyglądał się myszce z zachwytem niemal naiwnym. Ona zaczęła ufnie biegać mu po barkach, ramionach, a nawet głowie, a on tymczasem mówił sobie:

– Oto żywe stworzenie, które niebo przysyła mi na towa- rzyszkę. Muszę dociec, jakie jest pragnienie nieba. Ponieważ jestem zbyt wiekowy, by kogoś poślubić, w dłoń spadła mi z pewnością córka. Tak, nigdy nie miałem dzieci, co jest bardzo wielkim grzechem, i niebo daje mi to poznać. Ta myszka zostanie moją córką.

Skupiwszy wszystkie moce swego ducha, wygłosił znane sobie słowa, którym nawet materia nie może się oprzeć, i mysz zamieniła się w olśniewającej urody młodą dziewczynę, która ucałowała stopy pustelnika i natychmiast nazwała go swym ojcem.

Zaczęła mu usługiwać. Stary człowiek radował się, widząc, jak wchodzi i wychodzi, nosi wodę i drzewo, odgania natrętne muchy, a czasem siada na ziemi, żeby uczesać swego ojca i oczyścić mu paznokcie.

Kiedy minęły dwa lata, pustelnik zauważył na twarzy dziewczyny ślady melancholii i zrozumiał, że nadszedł czas, by znaleźć jej męża. Ale że miała magiczne pochodzenie i została zesłana przez niebo, potrzebowała męża wyjątkowego. Pustelnik zastanowił się i rzekł do niej:

– Oto nadszedł czas, by wydać cię za mąż.

Dziewczyna bardzo się ucieszyła, oczy jej rozbłysły.

– Kogo mam ci dać za męża? Chcesz słońce? Chcesz, żebym cię wydał za słońce?

Dziewczyna, osłaniając dłonią oczy, podniosła wzrok ku słońcu i powiedziała, krzywiąc się:

– Och, słońce jest daleko, jest palące i znika każdej nocy. Nie, chcę małżonka mocniejszego od słońca!

– Mocniejszego od słońca? – powiedział pustelnik i zadumał się głęboko. – No to może chcesz, żebym cię wydał za chmurę? Chmura zakrywa słońce.

– Chmura – powiedziała dziewczyna z grymasem – jest szara, zimna, wilgotna. Czasem piorun rozdziera ją i ryczy, wprawiając mnie w drżenie. Nie, ja chcę małżonka mocniejszego od chmury.

– W takim razie tylko wiatr – powiedział starzec – bo wiatr roz- prasza chmury i pędzi je daleko. Chcesz, bym dał ci za małżonka wiatr?

– Nie – odpowiedziała dziewczyna – nie lubię wiatru. Jest brutalny i wścibski. Czasem unosi się straszliwym gniewem. Jest zmienny i kłamliwy. Chcę małżonka mocniejszego od wiatru.

– Góra – powiedział pustelnik. – Tak, góra jest mocniejsza od wiatru, bo go zatrzymuje. Wydam cię za górę!

Dziewczyna skrzywiła się z obrzydzeniem i powiedziała ojcu:

– Góra jest ciężka i nieruchoma. Jest smutna. Wydaje mi się nawet dość głupia. Chcę małżonka, który mnie rozumie, który potrafi śmiać się i podróżować razem ze mną. Chcę małżonka mocniejszego od góry.

 

Tym razem, mimo długich rozmyślań, pustelnik nie znalazł żadnej odpowiedzi. Dość upokorzony ruszył w drogę, by spotkać się z innym pustelnikiem, który żył trochę dalej na tej samej pustyni. I przedstawił mu swoją sprawę.

– Widzę tylko jedną rzecz mocniejszą od góry – powiedział drugi pustelnik po bardzo długich rozmyślaniach.

– Co to jest? Proszę cię, odpowiedz.

– To mysz – odpowiedział pustelnik. – Mysz może drążyć w górze korytarze i żywić się górą, a góra nie może jej nic zrobić.

Pustelnik wrócił do siebie. Była noc. Zastał dziewczynę śpiącą, łagodnie uśmiechniętą, pieściły ją promienie księżyca, przez co była jeszcze piękniejsza. Pustelnik patrzył przez chwilę, jak śpi, po czym zapadł w medytację, skupił siły swego ducha i wypowiedział konieczne słowa.

Podczas snu dziewczyna stała się z powrotem małą szarą myszką i zaczęła biegać po piasku i po skałach. W następnych dniach spotkała myszkę samczyka. I wiedli mysie życie w pobliżu pustelnika, który dzięki temu widział, jak mnoży się ich potomstwo, na które przylatywały polować sępy.