Artykuły i wywiady
Bohdan Butenko
- Bohdan Butenko
- Tajemniczy Pan Butenko
Elżbieta Brzoza - Butenkologia sentymentalna
Tomasz Marciniak - Akond ze Skwak? Tak
Wojciech Orliński - Kredą po tablicy
Beata Kęczkowska - Dziś remanent
- Dong co ma świecący nos,
- Wierszyki pana Leara
- Dong co ma świecący nos
Artur Międzyrzecki - Frontem do graficznych wynalazków
Irena Lubaszewska
Przekrój 4 czerwca 2000
Tomasz Marciniak
Butenkologia sentymentalna
Jak pokazuje rankingi popularności polskich programów telewizyjnych, jesteśmy bardzo sentymentalni. Górują Czterej pancerni i inne, czasami wykpiwane, produkcje komunistycznego okresu. Wprawdzie doceniono Kabaret Starszych Panów za przemycanie do PRLowskiej rzeczywistości atmosfery hrabiowskosalonowej, ale ta elitarna rozrywka nie przyćmiła powodzenia wielokrotnie przypominanego, "produkcyjnego" Czterdziestolatka. Pamiętamy więc i Kopiczyńskiego, i Seniuk, ale i Przyborę wraz z Wasowskim. Mało kto jednak wie, że część scenografii do Kabaretu stworzył Bohdan Butenko, rysownik kojarzony z twórczością dla dzieci, do dziś znany najmłodszym czytelnikom "Misia", jako autor niezapomnianego rysunkowego Gapiszona.
Właśnie Butenko, obchodzący pono 65. urodziny, zdaje się przeżywać ostatnio renesans swej ilustratorskograficznej twórczości. Pod koniec roku ukazało się trzecie już wydanie niezapomnianego "Donga, co ma świecący nos" - absurdalnych wierszyków Edmunda Leara. Nie pamiętacie państwo Dźambli, co przez morze płynęli w sicie jeden z najpopularniejszych zespołów beatowych lat sześćdziesiątych nosił przecież tę nazwę. Nie pamiętacie Akonda ze Skwak? Nie pamiętacie Donga? Wiersze z tego tomu to także (a może przede wszystkim?) limeryki, których kult ostatnio w Polsce, a szczególnie w Krakowie, rozkwita. Dowodem na to jest bibliofilsko wydana księga limeryków dedykowanych prof. Teresie Walas, dowodem powstające Towarzystwo Miłośników Limerick, tłumaczenia Barańczaka. Butenko, kojarzony z dydaktyzującą twórczością dla dzieci, zilustrował zbiorek już w roku 1961, zbierając pochlebne głosy wyposzczonej krytyki. Czytelnicy także docenili owo wyzwanie grafika, stawiającego zgrzebnej wtedy jeszcze poligrafii nie lada warunki. Innowacją Butenki jest np. biały druk na czarnym papierze, kartonowe karty, składanie czcionki do góry nogami...
Z takich kłopotliwych pomysłów Butenko był znany zawsze. Książka Hanny Ożogowskiej "Chłopak na opak" została podzielona z dodaną do niej opowieścią "Raz dgy chciałem być szlachetnym" w ten sposób, że tom należało odwrócić i czytać od końca, czyli teksty względem siebie zostały wydrukowane do góry nogami. W niektórych wydaniach również klasycznych "Wakacji z duchami" Adama Bahdaja (żelaznej pozycji wakacyjnych przypomnień w TV) umieszczano rozkładaną mapkę, z której zrezygnowano w czasach poligraficznej mizerii lat 80. W książce "Kanapony" Butenko zażyczył sobie wycięcia w poszczególnych kartach dziurek, gdzie sam wyrysowal dziurki do kluczy. Do zeszyciku jego autorstwa "Przygody zajączka" dodawano dwubarwne okulary, powodujące efekt trójwymiarowości, co na początku lat 70. było niezwykłym novum. Również autorska książka "Pierwszy, drugi, trzeci" była kolejną zabawą dla małego czytelnika. Idąc za modą, można ją nazwać interaktywną książeczką - zabawa polegała na wpisywaniu w komiksowe dymki wymyślonych przez czytelnika tekstów.
W tym miejscu należy wspomnieć o Bohdanie Butence jako prekursorze polskiego powojennego komiksu. Nieśmiertelny Gapiszon powstał jako postać rysowana na żywo w programie telewizyjnym już w 1957 roku. Pod koniec lat 60. dla "Świerszczyka" Butenko wraz z Krystyną Boglar stwarza Gucia i Cezara - hipopotama i psa, których animowane przygody przypomina od czasu do czasu TV Polonia. Nowatorskim komiksem był z kolei pod koniec lat 70. "Kwapiszon". Odkrywcze, jak na polskie warunki, połączenie czarnobiałej fotografii i rysowanych przygód harcerza miało mieć po latach kontynuację właśnie w "Świerszczyku", jednak materiały utkwiły w redakcji...
Myliłby się jednak ktoś, kto by sądził, że Butenko ilustruje i tworzy wyłącznie dla dzieci. Do przy ozdobienia książki Agnieszki Osieckiej "Wzór na diabelski ogon" użył fotograficznych i drzeworyciannych kolaży. Fascynacja starymi fotografiami i rycinami jest zresztą widoczna w wielu miejscach. Sama sygnatura autora, sięgająca do renesansowych wzorów, też o tym mówi: charakterystyczne "Butenko pinxit" można znaleźć nawet na żartobliwych porcelanowych kubkach. Natomiast tylko z pozoru żartobliwy jest zilustrowany przez Butenkę tom "Wesoła gromadka", zawierający wybór dydaktycznych wierszyków pochodzących z początku wieku. Włos się jeży, gdy widzimy dzieci usychające powolną śmiercią, bo zupki jeść nie chciały lub obserwujemy poczynania złego krawca, obcinającego Jasiowi paluszki w odwecie za niegrzeczne poczynania szkraba. Horror pradziadka jak ostrzeżono lojalnie na okładce. Bohdan Butenko ma na sumieniu także ilustracje erotyczne w przewrotny sposób - oprawił graficznie reprint powieści Srokowskiego "Kult ciała", która wywołała skandal na początku lat dwudziestych.
Dong Butenki ma na nosie zawieszoną latarnię. Przyświeca widocznie społecznej działalności artysty. Jest on założycielem i prezesem Fundacji ŚWIAT DZIECKA, przyznającej rokrocznie nagrody najpiękniejszym publikacjom dla dzieci. Taką uzyskał np. "Świerszczyk". Nagrodę Małego Donga przyznaje z kolei jury dziecięce. Dong powrócił do nas, powracają sentymenty śpiewających Dżambli. Bohdan Butenko nie musiał powracać - myśli przecież stale o dzieciach, dużych i małych. My też o nim pamiętamy, nie tylko z okazji okrągłych jubileuszy.
Tomasz Marciniak