O nas
wybrane artykuły
Panorama, 27 maja 2001
Wojciech Szczawiński
Alchemia życia Basi
O Alchemiku brazylijskiego pisarza Paula Coelho słyszał chyba każdy, kto chociaż trochę interesuje się literaturą. Sukces tej powieści stał się na naszym rynku księgarskim bodajże największym wydarzeniem końca lat 90.; dowiódł, że wbrew panującej opinii - Polacy książki chcą czytać. Pod jednym wszakże warunkiem - muszą być to książki niebanalne, a taką właśnie jest Alchemik. Do jego gorących wielbicieli należą król Szwecji, Madonna, piłkarz Ronaldo, aktorki Julia Roberts i Isabelle Adjani, a w Polsce chociażby psychoterapeuta Wojciech Eichelberger, którego najnowsza książka pt. Alchemia Alchemika będzie poświęcona przesłaniu, jakie płynie z twórczości Coelho.
Fakt ogromnej popularności Alchemika nikogo dziwić nie powinien, ponieważ opowieść o wędrówce i przygodach pasterza Santiago określa się mianem baśni, która leczy ludzka duszę.
W ciągu pięciu lat Alchemika sprzedano w Polsce w blisko trzystutysięcznym nakładzie, co - jak na nasze warunki - jest wynikiem rekordowym. Można by więc sądzić, że za tak fantastycznym sukcesem edytorskim kryje się sztab sprawnych i przedsiębiorczych wydawców, jakieś potężne siły marketingowe oraz ogromne pieniądze.
Prawda jest jednak zupełnie inna. Sława Alchemika w naszym kraju to wynik wiary i pasji jednej tylko osoby - delikatnej i roześmianej dziewczyny, która udowodniła, iż nawet najbardziej nieprawdopodobne marzenia mogą stać się rzeczywistością...
Basia Stępień, zanim - wspólnie ze swoją serdeczną przyjaciółką Joanną Jaczyńską założyła wydawnictwo Drzewo Babel, zajmowała się różnymi rzeczami: studiowała psychologię, medycynę i informatykę: podróżowała po wszystkich krajach Europy i Ameryki Północnej; zwiedziła Ekwador, Wyspy Zielonego Przylądka, Liban, Kubę, Syrię, Mongolię i Izrael. W podróżach urzekało ją poznawanie nowych miejsc, ludzi, smaków. Chłonęła w zachwycie krajobrazy i odmienność kulturową różnych zakątków ziemi. Jej młodzieńczy duch być niespokojny, nieprzywykły do "szarej" codzienności i monotonii, ciągle czegoś poszukiwał. Na piętnaście lat Basia zatrzymała się w Paryżu, gdzie najpierw pracowała jako opiekunka do dzieci, potem w rozgłośni radiowej, a następnie w biurze podróży. W wielkim, obcym mieście czuła się chwilami samotna i zagubiona, ale zawsze potrafiła poradzić sobie w trudnych sytuacjach, gnana nadzieją i wiarą w lepsze jutro. W końcu trafiła nad Sekwaną do niewielkiego antykwariatu, gdzie do reszty przesiąknęła wyniesionym jeszcze z dzieciństwa, niezwykłym klimatem książek.
O tym, by stać się wydawcą, marzyła zawsze. Były to jednak tylko marzenia, ponieważ Basia nie miała ani pieniędzy niezbędnych przy wydawaniu książek, ani też żadnego doświadczenia w trudnej sztuce edytorskiej. Kiedy w roku 1995, po powrocie do Polski, podjęta decyzję o wydaniu Alchemika, wiele osób twierdziło, że jest to przedsięwzięcie szalone i z góry skazane na niepowodzenie. "Chcesz wydawać książki nie mając nawet faksu?" - pytano ją z ironią. Jednak Basia, pomimo że jest szalenie kobieca i delikatna, należy do osób upartych i wierzących we własne siły. Nie zwracała uwagi na żadne przestrogi życzliwych hurtowników i księgarzy, którzy twierdzili, iż książka Paulo Coelho (wówczas pisarza w Polsce nieznanego) nie ma żadnych szans na zyskanie czytelników. "Porywasz się z motyką na słońce" - mówili jej.
Dzisiaj wiadomo, że marzenia Basi spełniły się, a stało się tak dlatego, ponieważ nie poprzestawała na marzeniach, lecz potrafiła je z wiarą realizować. W Polsce, podobnie jak w czterdziestu czterech innych krajach, okrzyknięto Alchemika książką kultową. A Basia? Cóż... Mówiąc potocznym językiem - stalą się kobietą sukcesu, z tą jednak różnicą, że sukces nie zawrócił jej w głowie. Pozostała równie naturalna, serdeczna dla ludzi i uśmiechnięta jak wtedy, gdy z rozwianymi włosami jechała w Ekwadorze na dachu pociągu mknącego do Rio.
Alchemik stał się dla mnie książką niezwykłą - twierdzi Basia Stępień. - Dlatego postanowiłam go wydać. Nie myślałam o pieniądzach z ewentualnego zysku ze sprzedaży. Chciałam jedynie, by treść tej opowieści poznali czytelnicy nad Wisłą. Po raz pierwszy spotkałam się z Paulo Coelho 22 marca 1995 roku w paryskim hotelu "Danube". Nasza rozmowa trwała dwanaście godzin i co najdziwniejsze, wcale nie dotyczyla jedynie literatury. Oczywiście poinformowałam Paulo, że nie mam jeszcze ani swojego wydawnictwa, ani pieniędzy, ani żadnego pojęcia o handlu książkami, jednak autor Alchemika - jak sam przyznaje - jest czlowiekiem szalonym. Dostrzegt mój entuzjazm. W końcu powiedział: "Skoro tak. To daję ci prawa do tej książki, pod jednym wszakże warunkiem - musisz przetłumaczyć ją sama. Zrobiłam to. Do tej pory nakładem wydawnictwa Drzewo Babel ukazało się pięć książek Paulo Coelho i wszystkie stały się bestsellerami.
Basia, wraz z córką Marysią, mieszka w centrum Warszawy na sześćdziesięciu pięciu metrach kwadratowych, otoczona meblami z targu staroci tworzącymi cichą i przytulną atmosferę żywcem przeniesioną z paryskiego Belleville - chińskiej dzielnicy, w której mieszkała przed powrotem do Polski. Ujmuje ciepłem i gościnnością, pozbawiona jakiegokolwiek cienia pompatyczności. Twierdzi, że wydawanie książek ma w sobie coś z pracy listonosza: jeden samotny człowiek pisze do drugiego samotnego człowieka, a wydawca jest kimś, kto ten list przekazuje w dobre ręce.
Paulo Coelho, uznany za jednego z wizjonerów XX, z pewnością poczuł, musiał poczuć, z Basia silną więź duchową, skoro nie tylko stał się jej przyjacielem, ale także ojcem chrzestnym jej córeczki Marysi. Połączyła ich zdolność do postrzegania świata w sposób niezwykły, pasja, entuzjazm, ciekawość świata i chyba dlatego Coelho zgodził się, by Basia - dziewczyna z Polski, o której przecież nic nie wiedział - wydawała jego książki. Zresztą tę zgodę wyraził wbrew radom swojej agentki, u której o wydanie Alchemika zabiegało jedno ze znaczących polskich wydawnictw.
Kiedy Monica - agentka Paulo, mieszkająca w Barcelonie - dowiedziała się. że pisarz obiecał prawa autorskie jakiejś Polce, która nic ma bladego pojęcia o wydawaniu książek, powiedziała mu. że jest skończonym wariatem - wspomina Basia. - Monica zaznaczyła przy tym, iż prawa te obiecała już jednemu z polskich wydawnictw i tej obietnicy nie cofnie. Paulo wyjaśnił jej, że tej Polce dał słowo i też tego słowa nie cofnie. Po jakimś czasie dowiedziałam się. że Paulo i Monica założyli się o szampana: on twierdził, iż odniosę sukces, ona - że poniosę klęskę. Przez pierwsze dwa lata Alchemik w Polsce nie sprzedawał się zbyt dobrze, ale po uplywie następnych sześciu miesięcy, sprzedaż ruszyła lawinowo i Paulo wygrał swój zakład.
Z życiem Basi dzieje się trochę tak, jak z bohaterem Alchemika, pasterzem Santiago, z tą jednak różnicą, że Santiago odnalazł swój skarb i przeznaczenie, a ona - jak twierdzi - jeszcze go nie odnalazła. Nigdy nie poddawała się rutynie i często grała va banque. Może właśnie dlatego jej życie stało się tak niezwykle.
Nie jest pewna, jak długo będzie wydawała jeszcze książki. Być może pewnego dnia poczuje, że powinna zająć się czymś innym, przenieść się do któregoś z dalekich krajów - to miejsce może być wszędzie w Europie. Ameryce albo na Wyspach Zielonego Przylądka. Basia tego nie wie. Mówi, że ciągle szuka swojego miejsca na Ziemi, że stara się godnie tworzyć swoje życie. To jest dla niej najważniejsze.
Wojciech Szczawiński