O nas
wybrane artykuły
- Przystanek w drodze
Ewa Korczewska - W ślad za snem
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Alchemia życia Basi
Wojciech Szczawiński - Powoli spłacam dług
Joanna Hetman rozmawia z Basią Stępień
Artykuły i wywiady
Paulo Coelho
- Trzeba seks uprawiać
Magda Rozmarynowska - Intymna strona seksu
Łukasz Gołębiewski - Seks, szczerość i prawdziwa miłość
Bartosz Zwierz - Kochaj i rób, co chcesz
Jose Luis Barberia - Alchemik Dusz i Serc
Anna Sawicka - Dziecko świata
Małgorzata Domagalik - Niezupełnie o alchemii
Iwona Krawczyk - Jestem kobietą
Rozmawia Jakub Malke - Zdepczesz lwa, węża i smoka
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Prorok New Age
Raphaelle Rerolle - Drogę dyktują sny
Rozmawiała Katarzyna Bielas - Niech żyją szaleńcy
Valerie Colin-Simard - Wszystko jest prostsze, niż myślałem
Łukasz Gołębiewski - Proza łatwych rad
Tomasz Lada - Paulo Coelho
Rozmawia Izabela Filipiak - Każda kultura ma swoje korzenie i swoje skrzydła
Joanna Podolska - Baśnie które leczą
Rozmawia Tomasz Jastrun - W ślad za znakami
Iwona Hoffman - W ślad za snem
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Wszystko zmienisz w złoto?
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Alchemik słów
Fabrice Gaignault - O Paulo Coelho inaczej
Ewelina Słomczyńska - Co odbija się w zwierciadle wszechświata?
Andrzej Kowalski
Zwierciadło, kwiecień 1999
tekst Renata Arendt-Dziurdzikowska
W ślad za snem
Kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, jeśli naprawdę z całych sił czegoś pragniesz, to znaczy, że pragnienie owo zrodziło się w Duszy Wszechświata. Spełnienie tego pragnienia to twoja misja na Ziemi, jedyna powinność. Jeśli czegoś naprawdę gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja po-tajemnie twojemu pragnieniu." Te słowa z "Alchemika" - jak twierdzą wielbiciele po-wieści - zapadają na zawsze w serce i nie dają spokoju.
"Alchemik" jest przypowieścią o andaluzyjskim pasterzu, który pod wpływem pro-roczego snu porzuca swoje owce i rusza na poszukiwanie skarbu. Pragnie poznać sens życia, odnaleźć przeznaczenie. Coelho napisał tę książkę, ponieważ tak jak bohater długie lata szukał własnego miejsca na ziemi, Własnej Legendy Basia Stępień w "Alchemiku" odnalazła siebie - swoją drogę i swoje życie.
Ich wędrówki są różne, a jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że wiele łączy tych dwo-je. Wierzą w symbole i sny W trudnych chwilach ocaleniem są dla nich podróże i książki. Szukali, wątpili, zaczynali od nowa. Szli za marzeniem. Ryzykowali. Nie poddawali się przeciwnościom. I wygrali z losem.
BARBARA: KTOŚ NAPISAŁ MOJĄ KSIĄŻKĘ
W dzieciństwie chora na nerki, długie miesiące spędza w szpitalu. Dzięki książkom może wejść w inny świat, już nie czuje się tak samotna. Czyta o tym, że inni tak samo jak ona przeżywają lęki, niepewność, wątpliwości i rozczarowania. Odkrywa, jak ważne są słowa.
W szpitalu poznaje chorego mężczyznę, który co trzy dni ma dializę nerki. Słyszy, jak pewnego dnia ten mężczyzna mówi: dość! I wyjeżdża w góry Nerka zaczyna pracować.
Barbara kończy liceum, z wykładowym językiem francuskim. Zdaje na psychologię, ale szybko dochodzi do wniosku, że "będzie się leczyć życiem, nie na studiach". Na informatyce przekonuje się, że nie chce pracować z maszyną. Zdaje na medycynę - raz i drugi. Przez rok pracuje w szpitalu jako salowa. Jest rok 1980, rodzice wysyłają ją w kolejkę po cukier, stoi sześć godzin. Myśli: "Nie mogę żyć w tym kraju".
Wyjeżdża do Francji, na kilka miesięcy Stan wojenny sprawia, że zostaje... piętnaście lat. We Francji pilnuje dzieci. W antykwariacie kataloguje stare książki. W radiu RFI zajmuje się oprawą techniczną programów. W agencji marketingowej robi sondaże rynku. W biurze podróży wysyła turystów do Polski. Sprzedaje obrazy. W luksusowym salonie mody, prowadzonym przez japońskiego projektanta, wytrzymuje tydzień. Wyjeżdża w świat - do Mongolii, Izraela, Ekwadoru. Przez dwa lata każdej nocy pilnuje Laury, czterdziestoletniej schizofreniczki, a w dzień studiuje w szkole dla rzeczników prasowych. Zarabia 25 tysięcy frankówmiesięcznie. Ze zdziwieniem odkrywa, że za duże pieniądze wcale nie żyje się łatwiej niż za matę. Odchodzi, gdy wie już na pewno, że w żaden sposób nie jest w stanie pomóc Laure. Na Sorbonie uczy języka polskiego francuskich studentów. Przez osiem lat pracuje charytatywnie w Komitecie Pomocy Polakom, załatwia mieszkania, wizy, karty pobytu, tłumaczy dokumenty.
W 1991 roku rozstaje się z ukochanym. Ratuje ją książka (nie zdradzi tytułu, ponieważ chce ją wydać), którą tłumaczy na polski. Polskie wydawnictwa nie są książką zainteresowane. Wtedy właśnie postanawia założyć własne wydawnictwo. Wymyśla nazwę - Drzewo Babel. Drzewo, bo ma korzenie w ziemi i konarami sięga nieba, Babel, bo ma dotyczyć wielu kultur, cywilizacji i języków.
Na razie jednak wyrusza do Amazonii. Spędza półtora miesiąca w dżungli. Wracając stamtąd, w wydrążonej w pniu drzewa łodzi, ma sen: Paryż, hotel, otwiera drzwi do pokoju, widzi młodą dziewczynę z długimi do ramion, ciemnymi włosami, która śpi. Budzi ją przestraszona, że coś się stało. Okazuje się, że dziewczyna przyjechała właśnie z Rio de Janeiro, ma notes, w którym zapisane są adresy czterech francu-skich wydawnictw książkowych i zdjęcia Rio, z kamienistymi ulicami, brzegami rzek. Wchodzi w ten świat (jak to we śnie), chodzi po kamieniach.
Cztery miesiące później, już w Paryżu, zatrudnia się jako tłumacz polskiego wydawcy na targach książki. W jego imieniu negocjuje umowy z czterema francuskimi wydawnictwami, tymi samymi, które widziała zapisane w notesie dziewczyny ze snu. W tym czasie czyta "Alchemika" i płacze ze wzruszenia. Myśli: "To moja książka, to ja powinnam była ją napisać". Następna myśl: "Skoro już ktoś ją napisał, ja ją wydam po polsku".
PAULO: NIE UCIEKNĘ OD MARZEŃ
Jako młody człowiek Coelho chce być pisarzem. Rodzice mówią, żeby wybił sobie to z głowy: "Nikt prócz wielkich sław nie żyje z literatury". Upiera się, więc na trzy lata zamykają go w klinice psychiatrycznej - ma wtedy 17 lat. Potem uczy się w szkole katolickiej prowadzonej przez jezuitów. Po latach mówi, że w takiej szkole traci się wiarę w Boga.
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych jako hipis przemierza tysiące kilometrów (Meksyk, Peru, Boliwię, Chile, dociera do Ameryki Północnej i do Europy). Pali marihuanę i szuka odpowiedzi na pytania: "Po co tu jestem?" i "Dlaczego właśnie teraz?" Jest buddystą, później ateistą. Pisze słowa do piosenek rocko-wych, które zostają uznane za wywrotowe. W wieku 26 lat ma już za sobą trzy pobyty w więzieniu. Trafia też do brytyjskiej sekty satanistów (z której cudem udaje mu się później wyrwać).
Wreszcie poddaje się, czyli - jak mówi - opuszcza swoje przeznaczenie: "Trudno, nie zostanę pisarzem, rodzice mieli rację". Pracuje jako scenarzysta, kompozytor, dziennikarz. Jest dyrektorem teatru. Pisuje teksty piosenek dla najbardziej znanych gwiazd brazylijskiej muzyki pop. Zostaje dyrektorem artystycznym w brazylijskich filiach koncernów płytowych CBS i PołyGram. Po sześciu latach z nie do końca jasnych dla niego przyczyn zwalniają go z pracy Myśli wtedy: "Życie daje mi kolejną szansę, a ja jej potrzebuję".
Znów może patrzeć na życie "z perspektywy swojej duszy, swoich myśli i swoich uczuć". W 1986 roku idzie na samotną pieszą pielgrzymkę z Francji do Hiszpanii drogą średniowiecznych pątników (830 kilometrów) do sanktuarium w Santiago de Compostela. Pisze powieść "Diaro de urn Mago" ("Dziennik Maga"). To jest pierwszy krok do spełnienia Własnej Legendy Ale książki nikt nie chce. Druga - "Alchemik" - na początku także się nie sprzedaje. Brazylijski wydawca zrywa kontrakt z pisarzem. Coelho jest uparty - pisze nadal.
Spotyka Monikę Antunes, 20-letnią dziewczynę, bez doświadczenia, ale tak jak on konsekwentną i wytrwałą. Monika zostaje agentką Coelho. Paulo wierzy, że spotkanie z Moniką jest znakiem, a nawet cudem. - A największym cudem jest to, że jestem popularny - mówi pisarz.
"ALCHEMIK" DLA KAŻDEGO
Na targach książki Barbara pyta wydawców, co zrobić, żeby uzyskać prawa do wy-dania "Alchemika". Słyszy: "Jutro z Rio de Janeiro przylatuje autor. Porozmawiaj z nim".
Z Paulo Coelho spędza w Paryżu dwanaście godzin, opowiada mu sen. Poznaje dziewczynę ze snu - asystentkę Coelho, Monikę. Opowiada o kamieniach ze snu - okazuje się, że akcja jednej z powieści pisarza "Na brzegu rzeki Piedry usiadałam i płakałam..." rozgrywa się nad kamienistym brzegiem rzeki (piedra to po hiszpańsku kamień).
Nie mam pieniędzy, nie wiem nic o handlu, ale chcę prawa do tej książki - mówi uczciwie. Paulo wydaje się rozbawiony Odmawia potężnemu polskiemu wydawnictwu, od roku starającemu się o prawa do "Alchemika" i przekazuje je Barbarze. Pod warunkiem, że sama "Alchemika" przetłumaczy Monika łapie się za głowę - wydawca bez wydawnictwa, telefonu i faksu. Co ty robisz? - pyta pisarza. Zakładają się - Coel-ho wierzy że jego książki w Polsce będą bestsellerami. Trzy lata na to czeka. Ale wygrywa zakład. Basia już wie, że musi wracać do Polski. Kupuje maty samochód i przyjeżdża do Warszawy. Znów zaczyna od zera. Nowe miasto, nowi ludzie, nowa praca - wszystko nowe. Znów jest dzieckiem, z otwartymi oczami i otwartą buzią pyta o wszystko. - Jak założyć wydawnictwo? Jak wydrukować książkę? Co zrobić, żeby trafiła do księgarni? Z przyjaciółką Joanną Jaczyńską wydeptują drogi do drukarzy, hurtowników, dystrybutorów, księgarzy Pożyczają pieniądze, wynajmują mieszkanie na biuro. Obie pracują we Francuskim Instytucie Zarządzania, żeby mieć z czego żyć.
Znajomi odradzają: żeby założyć firmę trzeba tygodniami stać w urzędach, ludzie nie czytają książek, hurtownicy oszukują, nie płacą.
Po trzech latach Barbara i Joanna mówią, że nikt ich nie oszukał ani nie okradł. Zarejestrowanie firmy w trzech urzędach trwało dwie godziny. "Alchemik" ukazuje się na rynku. Przez pierwsze dwa lata sprzedaje się po pięćset egzemplarzy miesięcznie. Nieźle, ale liczą na prawdziwy sukces. Chodzą po księgarniach, pytają o "Alchemika" - jak się sprzedaje, czy jest na wystawie, jeśli nie ma książki, to dlaczego księgarnia nie zamawia następnych egzemplarzy przecież czytelnicy czekają itd., itd. Barbara ma w głowie obrazy z Francji - wraca metrem do domu, a w przedziale pięć osób czyta "Alchemika". W kawiarni przy stolikach ludzie czytający "Alchemika". "Alchemik" na każdej księgarskiej wystawie. Wie, jak wygląda sukces. Wierzy, że jest do powtórzenia w Polsce.
To jest także czas na spełnienie osobistych pragnień. Barbara rodzi córeczkę. Coelho przyjeżdża do Polski i zostaje ojcem chrzestnym.
Planuje wydanie następnych powieści pisarza. Tłumaczy "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam..." Wkrótce powieść ukazuje się na rynku. Za chwilę także "Piąta góra". Po trzech latach przychodzi sukces. Krytycy podkreślają, że był on możliwy tylko dzięki "niezwykłej konsekwencji w promowaniu "Alchemika" i niezłomnej wierze wydawcy w jego sukces".
Czy ten sukces można było przewidzieć? W końcu książki Coelho sprzedają się na świecie w milionach egzemplarzy To o niczym nie świadczy - twierdzi Barbara. Niejeden światowy bestseller w Polsce przepadł. A książki Coelho nie we wszystkich krajach odnoszą sukcesy, na przykład w Danii "Alchemika" kupiło... 400 osób.
W grudniu ubiegłego roku Coelho przyjeżdża do Polski podpisywać swoje książki. Barbara i Joanna prawie nie śpią, przygotowując tę wizytę. We dwie zajmują się wszystkim, co dotyczy wydawnictwa - także reklamą i promocją. Ale nie chcą tego zmieniać, zależy im, by dopieścić każdą wydaną książkę, znać ją, zżyć się z nią, żeby była ważna i cenna.
"Żeby wydawnictwo nas nie przerosło, że już nie wiemy, co wydajemy, bo trudno ogarnąć."
Barbara chce podróżować, tłumaczyć i wydawać książki. Właśnie wróciła z Kanady i Kuby, na wydanie czeka już następna książka. Później będą Chiny, Nepal, Tybet i może seria książek dla dzieci.
MARZENIA I PODRÓŻE
Żeby czuć się żywym, trzeba być zakochanym, twierdzi Paulo Coelho. Albo w kimś, albo w jakimś poszukiwaniu. Nasz związek z życiem jest pełen namiętności. Trzeba nieustannie poszukiwać, spotykać, przegrywać i wygrywać.
To, co pozwala mi żyć, to stan fascynacji - zwierza się Barbara. - Życiem, dzieckiem, książką, mężczyzną, krajem, do którego jadę, Bogiem. Bez tego umieram. Leczę się podróżami - mówi. - Bo w podróży człowiek jest bezbronny, niczego nie wie, o wszystko pyta i dziwi się nowemu. W nowym kraju czujesz się nikim, wykorzeniony, nikt za tobą nie stoi - ani wpływowy tatuś, ani potężna firma, w której pracujesz. Podróże odzierają z masek. Dopiero wtedy można poznać siebie, odkryć, kim naprawdę jesteśmy, co kochamy i czego pragniemy.
Poszukiwania duchowe odbywają się w podróży, mawia Coelho, ale to nie musi być podróż po świecie. W najzwyklejszym dniu może zdarzyć się najbardziej namiętna podróż naszego życia, która przebudzi nas ze snu.
Zwierciadło, kwiecień 1999
Renata Arendt-Dziurdzikowska