Artykuły i wywiady
Paulo Coelho
- Trzeba seks uprawiać
Magda Rozmarynowska - Intymna strona seksu
Łukasz Gołębiewski - Seks, szczerość i prawdziwa miłość
Bartosz Zwierz - Kochaj i rób, co chcesz
Jose Luis Barberia - Alchemik Dusz i Serc
Anna Sawicka - Dziecko świata
Małgorzata Domagalik - Niezupełnie o alchemii
Iwona Krawczyk - Jestem kobietą
Rozmawia Jakub Malke - Zdepczesz lwa, węża i smoka
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Prorok New Age
Raphaelle Rerolle - Drogę dyktują sny
Rozmawiała Katarzyna Bielas - Niech żyją szaleńcy
Valerie Colin-Simard - Wszystko jest prostsze, niż myślałem
Łukasz Gołębiewski - Proza łatwych rad
Tomasz Lada - Paulo Coelho
Rozmawia Izabela Filipiak - Każda kultura ma swoje korzenie i swoje skrzydła
Joanna Podolska - Baśnie które leczą
Rozmawia Tomasz Jastrun - W ślad za znakami
Iwona Hoffman - W ślad za snem
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Wszystko zmienisz w złoto?
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Alchemik słów
Fabrice Gaignault - O Paulo Coelho inaczej
Ewelina Słomczyńska - Co odbija się w zwierciadle wszechświata?
Andrzej Kowalski
Z pisarzem Paulo Coelho rozmawia Izabela Filipiak
Paulo Coelho
Były hipis "Jack Kerouac Ameryki Łacińskiej", "ulubiony pisarz ludzkości" - w ciągu 12 lat pracy pisarskiej sprzedał 21,8 miliona egzemplarzy swoich ksiąźek w 83 krajach świata.
Zanim stał się jednym z najpopularniejszych i najbogatszych pisarzy świata, był studentem prawa, obieżyświatem, autorem tekstów piosenek i kompozytorem muzyki pop. Pracował w wytwórniach płytowych CBS i Połygram oraz prowadził własne wydawnictwo książkowe. Współczesna baśń dla dorosłych "Alchemik", jego największy bestseller, prześcignęła w popularności "Małego Księcia" Saint-Exupery'ego i czeka teraz na swoją kolej w hollywoodzkiej wytwórni filmowej Warner Brothers. Prawa do sfilmowania kolejnego bestsellera Coelho "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" kupiła w ubiegłym roku Isabelle Adjani. Paulo Coelho mieszka w swym rodzinnym mieście Rio de Janeiro. Większość czasu spędza na podróżach. W grudniu przyjedzie do Warszawy aby promować swoją nową książkę "Piąta góra". Po "Alchemiku" i "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" będzie to trzecia powieść Coelho, która ukaże się w Polsce.
Osiągnął Pan w krótkim czasie ogromny sukces i stał się człowiekiem bardzo bogatym, A to dlatego, że trafił Pan na swoją Osobistą Legendę, nauczył się Pan rozumieć wróżby i znaki, słuchać własnego serca...
Właśnie tak.
Na co powinny zwracać uwagę osoby które postanowiły pójść za Pańskim przykładem?
Najpierw musimy odnaleźć własne przeznaczenie. Ono jest Osobistą Legendą każdego i każdej z nas. O tym mówi "Alchemik". Oczywiście, nim znajdziemy naszą Osobistą Legendę, napotkamy wiele przeciwności, o których nie będziemy wiedzieli, czy mają znaczenie, czy nie, Ale jeśli pozostajemy wierni naszym marzeniom, jeśli robimy rzeczy, które budzą nasz entuzjazm, na końcu okaże się, ze wszystko miało sens.
Co powie Pan o ludziach, którzy słuchają głosu serca, czytają znaki, słuchają wróżb, a mimo to są biedni i nie odnoszą sukcesu?
Czy naprawdę spotkała Pani takich ludzi?
Tak, wielu.
Mogę tylko powtórzyć, że najważniejszy jest entuzjazm. Spotkałem biednych ludzi, którzy są smutni i całkowicie zagubieni, ale spotkałem też smutnych i zagubionych ludzi bogatych. Pieniądze nie mają tu żadnego znaczenia.
W "Alchemiku" powiada Pan, ze swoją Osobistą Legendę znajduje się tylko raz. A gdy się na nią trafi, wszystko staje się proste i piękne.
Każdy z nas ma jedną drogę, ale znajduje się ją i traci wiele razy w życiu.W takim wypadku jedyne, co możemy zrobić, to nie zapominać. Jeśli chodzi o mnie, w pewnym momencie zabiłem moją Osobistą Legendę. A potem zrobiłem to jeszcze wiele razy. Dlaczego? Dlatego że Osobista Legenda oznacza wyzwanie, któremu nie zawsze gotowi jesteśmy wyjść naprzeciw. W czasach hipisowskich pisałem piosenki, które zostały uznane za wywrotowe. Miałem 26 lat i już trzy razy siedziałem w więzieniu. Za trzecim razem pomyślałem: "Wystarczy nie zniosę tego dłużej, poddaję się.To, co chcę robić, nie jest takie ważne, będę żyć poprawnie, tak, jak się tego ode mnie oczekuje".
Był to rok 1974. Wtedy opuściłem moje przeznaczenie i pogodziłem się z tym, że nie zostanę pisarzem. Zacząłem pracować dla firmy płytowej. Ale moje marzenie przechowałem głęboko w sercu i kiedy w 1982 roku zwolniono mnie z pracy, pomyślałem: "Życie daje mi kolejną szansę, a ja jej potrzebuję". Wtedy wróciłem do marzenia, żeby pisać.
To wydawało się mało rozsądne, gdyż niewielu ludzi na świecie mówi po portugalsku, "Wierzę, że świat staje się coraz bardziej kobiecy i my, mężczyźni, musimy to zaakceptować" paulo Coelho a Brazylia leży daleko od tak zwanego kulturalnego centrum świata. Ja jednak miałem jeden atut: byłem wytrwały Nie ustawałem w pracy i moje książki zaczęły się sprzedawać.
Czy Pana życie stało się proste i piękne?
Jestem właśnie w trakcie promocyjnego tournee związanego z ukazaniem się mojej nowej książki, "Piąta góra" to historia biblijnego proroka Eliasza, który napotkał wiele przeszkód, zanim wypełnił swoje przeznaczenie. Mam przed sobą kilka wyczerpujących miesięcy Ale nawet jeśli wstaję wcześnie i ciężko pracuję, czynię to z entuzjazmem. A zatem fakt, że znaleźliśmy naszą Osobistą Legendę, nie oznacza, że nie musimy potem o nią walczyć.
Powieść "Alchemik" została zadedykowana "J" który zna i wykorzystuje tajniki Wielkiego Dzieła". Kim jest Pański alchemik?
Jean jest Francuzem, mieszka w Amsterdamie i zarządza potężnym międzynarodowym koncernem... Nie mogę powiedzieć o nim nic więcej, bo co prawda nigdy mi tego nie zabronił, ale też mnie nie zachęcał...Jest kimś w rodzaju mojego mistrza. Przez lata uczyłem się od niego symbolicznego języka i tajników duchowej alchemii. Był to dla mnie dalszy ciąg duchowego poszukiwania, które zaczęto się w latach 60., kiedy byłem hipisem, podróżowałem po świecie i próbowałem wszystkiego różnych religii, narkotyków, różnych rodzajów seksu... To Jean poradził mi, abym udał się na pielgrzymkę śladem świętego Jakuba z Compostelli. Po tym doświadczeniu w naturalny sposób powróciłem do katolicyzmu. To było osobiste religijne przebudzenie, do którego doszło we właściwym czasie.
W 1988 roku wybrał się Pan w "kobiecą drogę" do Lourdes...
Myślę, że doświadczyłem wtedy kobiecego oblicza Boga, dopuszczającego łaskę miłości, przedstawiającego Boga jako Matkę. Tam właśnie rozgrywa się akcja "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam". Próbowałem w tej książce przyjrzeć się kobiecemu aspektowi mojej psychiki, temu, który pomógł mi ogromnie podczas pisania, gdy trzeba było posłużyć się intuicją. Osobiście wierzę, że świat staje się coraz bardziej kobiecy i my, mężczyźni, musimy to zaakceptować.
Z pewnością wiele uczy się Pan od kobiet...
Uczę się od innych. Uczę się od życia. Ożeniłem się, kiedy miałem 20 lat, z kobietą o 15 lat ode mnie starszą. Ona nauczyła mnie wszystkiego, co było mi potrzebne w tym czasie. Moja druga żona była hipiską. Razem podróżowaliśmy Z trzecią starałem się wieść przyzwoite życie ludzi z klasy średniej. 18 lat temu podjąłem ostatnią próbę. Ja jestem trochę narwany ale Christiana to uosobienie łagodności nic jej nie wytrąca z równowagi. Ma swój własny świat, jest malarką. Mam nadzieję, że będzie to trwało następnych 18 lat. A potem zobaczymy..
Bohater "Na brzegu rzeki Piedry" jest charyzmatykiem i ma dar czynienia cudów. Czy sądzi Pan, ze kontakt z kobiecą energią może sprawić, że niemożliwe staje się możliwe?
Tak. Wierzę tez, ze każdy ma charyzmę. Może to być umiejętność leczenia lub jakiś inny dar, ważne jest, żeby go odkryć, a następnie zaakceptować i rozwijać. Nie zgadzam się z takimi pomysłami, że pewni ludzie mają uważać się za wybranych dlatego, ze postępują zgodnie z jakimś rytuałem, nie palą papierosów, nie jedzą mięsa. Wierzę, ze Bóg jest demokratą i wnosi mądrość i miłość pomiędzy zwykłych ludzi. Każda ludzka istota ma w sobie iskrę boskiego życia, którą należy odnaleźć. Kiedy odkrywamy w sobie tę iskrę, ona zaczyna płonąć. Od chwili, gdy zaakceptujemy naszą charyzmę, potrzebujemy dyscypliny zęby ją praktykować. Nie chodzi o to, by zacząć przewodzić czy nauczać tacy przywódcy są zwykle niebezpieczni. Powinniśmy raczej otworzyć się na cud codziennego życia.
A jednak w "Na brzegu rzeki Piedry..." bohaterowie stają przed takim wyborem albo charyzma, powołanie, albo dostatnie, względnie szczęśliwe i nudne życie klasy średniej.
Nie wierzę w szczęśliwe życie klasy średniej.Wybieramy je, gdy boimy się zapłacić cenę za nasze marzenia. Większość ludzi wybiera tak zwane normalne życie nie dlatego, że czują się wtedy szczęśliwi, ale dlatego, ze sądzą, iż nic innego nie jest możliwe.
Czy uważa Pan, że cuda zdarzają się każdemu?
Każdemu i wszędzie.
Rozmawiała Izabela Filipiak