Artykuły i wywiady
Paulo Coelho
- Trzeba seks uprawiać
Magda Rozmarynowska - Intymna strona seksu
Łukasz Gołębiewski - Seks, szczerość i prawdziwa miłość
Bartosz Zwierz - Kochaj i rób, co chcesz
Jose Luis Barberia - Alchemik Dusz i Serc
Anna Sawicka - Dziecko świata
Małgorzata Domagalik - Niezupełnie o alchemii
Iwona Krawczyk - Jestem kobietą
Rozmawia Jakub Malke - Zdepczesz lwa, węża i smoka
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Prorok New Age
Raphaelle Rerolle - Drogę dyktują sny
Rozmawiała Katarzyna Bielas - Niech żyją szaleńcy
Valerie Colin-Simard - Wszystko jest prostsze, niż myślałem
Łukasz Gołębiewski - Proza łatwych rad
Tomasz Lada - Paulo Coelho
Rozmawia Izabela Filipiak - Każda kultura ma swoje korzenie i swoje skrzydła
Joanna Podolska - Baśnie które leczą
Rozmawia Tomasz Jastrun - W ślad za znakami
Iwona Hoffman - W ślad za snem
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Wszystko zmienisz w złoto?
Renata Arendt-Dziurdzikowska - Alchemik słów
Fabrice Gaignault - O Paulo Coelho inaczej
Ewelina Słomczyńska - Co odbija się w zwierciadle wszechświata?
Andrzej Kowalski
Elle listopad 1998
tekst Fabrice Gaignault
Alchemik słów
Jego książki sprzedają się w milionach egzemplarzy na całym świecie. On sam twierdzi: "Odnosisz sukces, jeśli pozostajesz wierny swoim marzeniom. Jak mawiali alchemicy, wszystko zdołasz zmienić w złoto, jeśli robisz to z sercem". W Polsce po "Alchemiku" i "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" właśnie ukazuje się trzecia jego powieść "Piąta góra". Paulo Coelho w listopadzie odwiedzi nasz kraj. Jak się okazuje, nie po raz pierwszy.
Tłumaczyłem politykom
Mieszka przy jednej z najpiękniejszych plaż w Rio, w Copacabana. Jeśli opuszcza swój apartament, towarzyszy mu Zaccharus, szofer i ochroniarz w jednej osobie, który wozi go po ulicach Rio klimatyzowanym Renault 19. Razem z żoną, malarką Christiną Oiticica, zajmuje czterystumetrowe mieszkanie na dziewiątym piętrze 50piętrowego budynku, strzeżonego jak Fort Knox. Ubrany w szorty, błękitny podkoszulek i adidasy zaczyna dzień o czwartej po południu. Niczego tak nie lubi jak ciszy nocy, niezbędnej, żeby pisać. Pracuje od jedenastej wieczorem do szóstej rano. Tuż przed świtem wślizguje się pod prześcieradło. Nienawidzi wschodu słońca. Po południu, w salonie zamienionym w biuro, przyjmuje emaile i faksy z całego świata, telefon dzwoni bezustannie: wywiad dla "Newsweeka", wypowiedź dla "Joumal du dimanche", faks od amerykańskiego wydawcy z entuzjastycznymi recenzjami po ukazaniu się "Piątej góry". Jest guru dla mężów stanu. Był m.in. gościem specjalnym na międzynarodowym Forum w Davos, w którym brali udział najwybitniejsi politycy, finansiści i ekonomiści. Tłumaczył wówczas Hillary Clinton i kilku innym utytułowanym uczennicom, jak jego zdaniem będzie wyglądał wiek XXI.
Mogłem zginqć pod ksiqżkami
Ten słynny kolekcjoner baśni i legend nienawidzi kolekcjonowania przedmiotów. Jego apartament przypomina blok operacyjny: biała posadzka, białe ściany i zaledwie kilku intruzów: niski stolik o kobiecych kształtach, dwie kanapy i popiersie Dantego. "Kiedy byłem hippisem, bezustannie zbierałem: płyty, indiańskie tkaniny, etniczne drobiazgi. Pociągały mnie wspomnienia tego, co już przeżyłem, a nie teraźniejszość. Przedmioty rozpraszają nas i cofają umysł ku przeszłości".
Przed dziesięciu laty omal nie postradał życia przez książki. "Moja biblioteka, licząca tysiące tomów, wywróciła się pięć minut po tym, jak wyszedłem z pokoju. Mogłem zginąć w zupełnie idiotyczny sposób. Postanowiłem zatrzymać tylko czterysta książek. Trzymam je w szafie, bo mam wrażenie, że chełpienie się swoją kulturą jest szczytem próżności". Zostały: komplet kryminałów Ellery Oueena obok dziel francuskiego spirytysty; "Sztuka ekstazy seksualnej", "Historia mitów i religii"; Oskar Wilde i Mircea Eliade.
Jestem z Rio
Zawsze tu mieszkał. "To skomplikowane, trudne, bulwersujące, agresywne miasto, z tendencją do przesady zarówno w smutku, jak i radości. Ale ponieważ ja kocham skrajności, uwielbiam Rio". Czasami jednak także się go obawia. Pewnego dnia, kiedy podziwiał na plaży zachód słońca, podszedł do niego mężczyzna uzbrojony w śrubokręt. Paulo natychmiast pojął, że nie zachodzi żaden związek bezpośredni między śrubokrętem a zachodem słońca. Typ oznaj1) mił, że jest wysłannikiem Boga, po czym oddalił się. Bez użycia broni... Paulo, przeświadczony, że nadeszła jego ostatnia godzina, przyjął tę przygodę (częstą w Rio) z iście brazylijskim fatalizmem:
"Boję się Boga, ale nigdy innych".
Boi się też siebie. "Ponieważ nie znam się do końca. Kiedy wstępujesz na drogę poszukiwań duchowych, musisz skrupulatnie przetrząsnąć wszystkie zakamarki swojej duszy. Diabeł tkwi w szczegółach, jak słusznie mówili Persowie. W każdej chwili zaskakujemy samych siebie" - dorzuca, zapalając kolejnego papierosa. Paulo robi wszystko, aby dziecko tkwiące w nim pozostało równie żywe, jak dorosły. "Ale oboje trzeba mieć na oku. Jedno i drugie potrafi narobić głupstw!"
Zstqpiłem do piekieł
Już w młodości postanowił zostać pisarzem. Rodzice (ojciec był inżynierem) uważali jednak, że nie jest to odpowiedni dla niego zawód. Urażony, zabrał swoje dzwony, zamszowe cichobiegi i ruszył w drogę. Między rokiem 1968 a 1974 zaliczył tysiące kilometrów i mniej więcej tyle samo zakazanych substancji. W 1980 skończył z tym, nawet z paleniem trawy.
Dzisiaj przeklina kokainę, tę "diabelską energię", która pustoszy Brazylię. "Jestem przeciw wszystkim narkotykom, ale ciągle nie znajduję właściwego sposobu, by wyrazić, jakim są złem. Wszystkie kampanie antynarkotykowe sprawiają na mnie wrażenie, jakby ich prawdziwym celem było coś wręcz przeciwnego: nakłanianie do brania". Razem z przyjacielem Raulem Seixas, brazylijskim Jimem Morrisonem, zmarłym po przedawkowaniu narkotyków, Coelho zstąpił do piekieł. To wcale nie przesada. Był członkiem brytyjskiej sekty satanistów i z ogromnym trudem udało mu się z niej wydostać. "Zło jest fascynujące - tłumaczy. - Pisząc pamiętniki, poświęciłem rozdział doświadczeniom ze złem. Christina Sprzeciwiała się ich publikacji, uważając, że mogłoby to negatywnie wpłynąć na młodych czytelników. Zaprosiłem więc mojego wydawcę do najlepszej restauracji w Rio. Pokazałem mu manuskrypt i spokojnie oświadczyłem, że mam zamiar go zniszczyć. Najpierw przyszło mi do głowy, żeby poprosić kelnera o polanie go Grand-Marnier i podpalenie. W końcu wyrzuciłem do śmietnika na ulicy. Po co opowiadać negatywne doświadczenia?" .
Zmywałem w Warszawie
W lipcu 1997 roku opanowała go niewytłumaczalna, irracjonalna obsesja. Obsesja Polski. Z dnia na dzień ruszyłem do Warszawy. Moja polska przyjaciółka Basia Stępień, zabrała mnie do baru na Starówce. Mówiłem jej, że miałbym ochotę robić coś zupełnie innego niż dotychczas, pracować własnymi rękami, incognito. Może nawet w barze? Basia złapała mnie za słowo i spytała właściciela, czy nie mógłby mnie zaangażować. Zaproponował mi zmywanie. Zgodziłem się". Już następnego ranka stał za kontuarem, myjąc szklanki. Któregoś dnia do baru weszli Brazylijczycy. Byli wstrząśnięci. Sobowtór czy prawdziwy Coelho? Ta najbardziej nieprawdopodobna wersja okazała się prawdziwa. Coelho, milioner, zmywał, zarabiając 10 zł za godzinę. "Musiałem pozwolić mojej duszy pożeglować, naprawdę chciałem robić coś innego".
Pisanie jest jak poród
Napisał "Alchemika" w piętnaście dni, "Piątą górę" w dwadzieścia trzy. "Pisanie musi być tak szybkie, jak poród. Jeśli nie ma końca, umiera i matka, i dziecko. Nigdy nie robię żadnych projektów. Wszystko przychodzi samo. Nagle odkrywam odpowiedzi, na które czekalem. W pisanie wkładam cale moje doświadczenie, moją tolerancję, moją radość, ale także moje szaleństwo. Moje książki są rodzajem introspekcji dokonywanej oczyma dziecka. Jestem kosmitą literatury i jestem z tego dumny" - mówi, unosząc prawe ramię, na którym widnieje wytatuowany motyl. To idealny symbol alche. miczny. Czyż poczwarka nie przekształca się całkowicie, nie tracąc nigdy swej motylej tożsamości? Tłumaczony na dwadzieścia trzy języki, wydawany w 74 krajach, w 18 milionach egzemplarzy (sprzedanych. z tego 10 mln "Alchemika"), nie musi martwić się o przyszłość. Uważa jednak, że pieniądze przynoszą szczęście tym, którzy ich nie mają (sam poznał nędzę w Paryżu w 1968 roku). Utrzymuje favelę, ubogie osiedle tuż obok jego domu. Finansuje instytut własnego imienia, zajmujący się ochroną brazylijskich zabytków, pomaga wydawać tłumaczenia autorów brazylijskich, nie znanych za granicą. Rozdaje czeki tym, którzy marzą o czymś, co on sam uzna za interesujące.
Złoto świata
Zakochany od 15 lat w swojej żonie Christinie, pozostaje nieczuły na wdzięki kobiece. "Madonna wszędzie glosi, że jestem jej ulubionym pisarzem, a Alchemik ukochaną książką. Z kolei Julia Roberts twierdzi, że powieść "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" zmieniła jej żyde. W związku z tym nie widzi żadnej innej aktorki (poza sobą oczywiście) w głównej roli". O tym samym marzy Isabelle Adjani. Co więcej, ma nad obiema tę przewagę, że Coelho spotkał się z nią osobiście. "Właśnie jadłem kolację u słynnego paryskiego doktora medycyny, kiedy zadźwięczał telefon. To była Isabelle Adjani, która dzwoniła z Nowego Jorku. Słysząc o mojej wizycie, zaproponowała spotkanie. Spędziliśmy razem pewien grudniowy wieczór 1995 roku, w sparaliżowanym przez strajki Paryżu. Nie mogliśmy znaleźć taksówki, odprowadziłem ją więc pieszo do domu. Dużo rozmawialiśmy o doświadczeniach mistycznych. Isabelle miała cudowną czarną pelerynę, a ja służyłem jej jako ochrona. W czasie tej magicznej nocy narodziła się między nami niezwykła przyjaźń". Oprócz Christiny, Paulo kocha jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza to spędzanie sylwestra w Lourdes, z przyjaciółmi, wokół posągu świętej Bernadetty.
Dla niego, człowieka wiary, cudowna woda skrzy się tysiąc razy bardziej niż szampan Dom Perignon. Druga - to miasteczko Tarbes (świetnie znane czytelnikom "Piedry"), które jest dla niego po trosze tym, czym dworzec w Perpignan dla Salvadora Dali: centrum świata. Bywa tam trzy razy w roku. Zatrzymuje się w małym hoteliku, którego główną atrakcją są... flipery (automaty do gry). Dla Paulo znaczą one więcej niż cuda Hollywood czy Tokio. Uwielbia je. Może więc partyjka? O zloto całego świata?
Kim jest tajemnicza polska przyjaciółka?
Nazywa się Barbara Stępień i jest jego polskim wydawcą. Studiowała psychologię, medycynę, informatykę, podróżowała i uczyła się życia. Szukała własnej legendy (to słowa-klucze, których czytelnikom Coelho tłumaczyć nie trzeba) w Warszawie, Ułan Bator i w Paryżu, gdzie mieszkała przez kilka lat. Znalazła ją, wracając z osady ekwadorskich Indian.
Kiedy dopłynęła łodzią do pierwszego portu, przyśnił jej się proroczy sen. Zobaczyła w nim roześmiana dziewczynę z notesem pełnym adresów francuskich wydawców. Notes ze snu okazał się jej własnym za kilka miesięcy, a dziewczynę poznała po powrocie do Paryża - była agentko Paulo Coelho. Ktoś ofiarował jej egzemplarz "Alchemika". Przeczytała go i poczuta, że to ona powinna napisać tę książkę. Skoro była już napisana, postanowiła ja wydać.
Okazało się, że Coelho jest właśnie w Paryżu. Rozmawiali przez dwanaście godzin. "Powiedziałam mu, że nie mam ani wydawnictwa, ani pieniędzy, ani pojęcia o handlu. Usłyszałam: Dobrze, wobec tego weź te prawa. Możesz wydać "Alchemika" pod jednym warunkiem: że sama go przetłumaczysz". Przetłumaczyła. Wróciła do Warszawy i założyła wydawnictwo "Drzewo Babel", chociaż wszyscy przyjaciele próbowali ją od tego odwieść. Dzięki niej Coelho zaistniał w Polsce. Wydała już dwie jego ksiqzki. Teraz wydaje trzecia, osnutą na przypowieści o proroctwach Eliasza. "Piąta góra" jest jak rewers "Alchemika". "Alchemik" uczy, jak odnaleźć własnq legendę, historia Eliasza - tego, z czym trzeba się zmierzyć, by przy niej wytrwać" - mówi.
Coelho obiecał Basi, że pewnego dnia pojawi się w Warszawie. Twierdzi, że z naszym krajem łączy go mistyczna więź. Wybierał się kilka razy. Kilka razy odwoływał przyjazd w ostatniej chwili. W ubiegłym roku wreszcie dotrzymał słowa. Został chrzestnym ojcem córki Basi, wędrował samotnie po Polsce, dotarł do Częstochowy.
W końcu listopada przyjeżdża po raz drugi. Co stanie się tym razem? Kto wie, Paulo jest zdolny do wszystkiego.
Elle listopad 1998
Fabrice Gaignault