Wydawnictwo DRZEWO BABEL

Artykuły i wywiady
Vedrana Rudan

Metro, 21 października 2004

Izabela Marczak

 

Brutalna, wkurzona ofiara

 

Pamięta pani dzień, w którym zaczęła pisać ten drastyczny monolog?

Byłam zła. Usiadłam do maszyny do pisania, bo nie miałam komputera. Pisałam dzień i noc. Tylko rodzina – dzieci i mąż – wierzyła, że z tego coś będzie. Ja byłam święcie przekonana, że jestem wariatką.

 

Długo trwał ten stan wkurzenia?

Do końca. Przez pięć tygodni ślęczałam ubrana w pidżamę nad maszyną i nie wychodziłam z domu. Dopiero kiedy skończyłam, ubrałam się w normalne ciuchy i powiedziałam: „Już mi lepiej“.

 

Język pełen przekleństw może odstraszyć część czytelników...

Przeklinanie to język ofiary. Moja bohaterka nią jest. Nie obchodziło mnie to, co powiedzą czytelnicy. Pisałam tylko dla siebie. To forma terapii.

 

Bohaterka książki jest zraniona i nienawidzi do szaleństwa. To Pani?

To nie jest tylko moja opowieść. To historia tysięcy kobiet na świecie. Kryzys starzejącej się kobiety, która czuje, że ma już życie za sobą. Nikomu nie jest potrzebna. Dzieci odeszły, cycki wiszą, tyłek jest miękki. Czuje się brzydka i ma totalny dół. Gdy zaczynałam pisać, tak się czułam.

 

A teraz?

Jestem bogatą i sławną starą kobietą, przed którą jeszcze wszystko. Moja trzecia książka pt. „Spierdalaj“ wkrótce ukaże się w Serbii. A drugą – „Miłość od ostatniego wejrzenia“ – właśnie przetłumaczono na język polski.

 

Równie brutalna?

Jest o kobiecie, która zabiła swojego męża. I właśnie takim kobietom jest dedykowana...

 

Prowokacja?

Nie. To tragiczna prawda o życiu. W Chorwacji co 15 minut jakaś kobieta dostaje łomot od męża. Raz w tygodniu jedna zostaje zabita.

 

Jest pani feministką?

Nie jestem. Po prostu widzę więcej od innych. Choćby to, że nie ma kobiet, które nie cierpią. O facetach napisano już setki książek. Oni rządzą tym światem. Wreszcie ktoś musi napisać prawdę o tych świniach.

 

Izabela Marczak